Blog
Okolice Krynicy Zimą

Okolice Krynicy zimą

Góry zimą to nie tylko narty. Czasami warto wyjść trochę poza schemat. Rejony Beskidu Sądeckiego i Niskiego to nieoszlifowany diament zarówno dla miłośników trekkingu, jak i natury, historii czy po prostu dla szukających relaksu.

W dobie pandemii na wagę złota zaczęły być „odludzia”. Pech chciał, że od dawna jeden region ma opinię najdzikszego krańca Polski, idealnie wpisującego się w definicję upragnionej samotni. I pewnie każdy, kto czyta ten tekst, w myślach już postawił na Bieszczady. Niestety, większość tamtejszych kurortów przeżywa prawdziwe oblężenie. Zawiedzeni? Nic straconego, wystarczy skręcić z autostrady w okolicy Tarnowa i ruszyć na Krynicę. Prawda jest taka, że to właśnie rejon Beskidu Niskiego jest dziś najdzikszym i najmniej zaludnionym rejonem Polski. I to równie pięknym.

Miłośnicy trekkingu na pewno nie będą zawiedzeni. Jest to świetna destynacja przez cały rok, jednak względu na łatwość tras i dużą bazę noclegową są one łatwo dostępne dla każdego również zimą.

To również rejon z ciekawą i niepowtarzalną historią. Popularność zyskał w XIX w., kiedy w czasach zaborów Austriacy uznali lokalne wody zdrojowe i termalne świetną podstawę dla budowy uzdrowisk. Nie na darmo wiele miejscowości jak Krynica, Muszyna, Wysowa czy Piwniczna mają w nazwie wyraz „Zdrój”. Liczne pijalnie i domy zdrojowe to też świetne przykłady tzw. architektury uzdrowiskowej, zaprojektowane z myślą o estetycznym wyglądzie, ale i wpasowaniu się w góralski krajobraz, do dzisiaj mogą też przypominać nam o czasach monarchii austro-węgierskiej.

Ruszamy!

Wybierając Krynicę jako naszą bazę wypadową, mamy tak naprawdę do dyspozycji wiele opcji. Znajduje się tu spora baza noclegowa, nie tylko w samej Krynicy - w odległości do 10 km możemy również wybrać uzdrowiskową Muszynę czy bardzo cichy i położony na uboczu Tylicz. Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić pomysł na to, jak zaplanować pobyt na ok. 3-4 dni dla osób o różnym stopniu zaawansowania. Najlepiej jeśli również mamy do dyspozycji samochód, który pozwoli nam na krótkie dojazdy do początku szlaku.

Okolice Jaworzyny Krynickiej

Słynne miejsce dla wszystkich narciarzy, które z powodu kolejki gondolowej zawsze cieszy się popularnością, więc dla poszukujących ciszy i spokoju może być zbyt głośne. Wystarczy jednak ominąć jadłodajnie i stacje kolejki, żeby cieszyć się niezmąconą naturą już po kilku krokach. Najlepiej podjechać z samego rana pod dolną stację kolejki i jeśli wybieramy podejście, to prowadzić nas będzie dość stromy, zielony szlak. Wspinaczka wzdłuż wyciągu zajmie ok 1,5 h, także wjazd kolejką pozostaje fajną alternatywą, szczególnie dla tych, którzy wolą przejść się bardziej rekreacyjnie.

W drodze na szczyt szlak zielony łączy się z czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim, słynną trasą biegnącą niemal 500 km od Ustronia w Beskidzie Śląskim aż do Wołosatego w Bieszczadach. Ze szczytu Jaworzyny możemy ruszyć na zachód, cały czas przez las. Po niecałym kilometrze droga się wypłaszczy i zmieni w łagodną ścieżkę, falującą w górę i w dół. Tak dojdziemy do Czubakowskiej (1082 m n.p.m.). Jeśli chcemy już wracać, powinniśmy skręcić w prawo niebieskim szlakiem w stronę Drabiakówki i krynickich Słotwin, kolejnej dzielnicy z wyciągami. Po drodze u góry wyciągu znajdziemy również niesamowitą wieżę widokową, z wieloma poziomami stanowiącymi ścieżkę w koronach drzew. Wieża to atrakcja sama w sobie, naprawdę zachwyca elegancką konstrukcją. Wkrótce za nią od szlaku niebieskiego odejdzie w prawo dobrze nam znany zielony i… tak zatoczyliśmy koło, wracając do dolnej stacji kolejki. Całość trasy – 12 km (ok. 4 h). Dla wytrwałych na Czubakowskiej możemy dołożyć ok. 2 h żeby odwiedzić niedaleką Bacówkę PTTK nad Wierchomlą, gdzie przy dobrej widoczności zobaczymy pasmo Tatr.

alternatetext

Wokół Popradzkiego Parku Krajobrazowego

To park, którego Krynica stanowi część centralną i w dużej mierze pokrywa on doliny Popradu i Dunajca. Na tej trasie dobrze zwiedzimy całą okolicę. Ruszamy z centrum, spod kościoła Wniebowzięcia NMP i głównego ronda w mieście. Spacer ulicą Pułaskiego to równocześnie podążanie czerwonym szlakiem beskidzkim, który wkrótce skręci w las i mocnym podejściem poprowadzi nas do szlaku żółtego i do przysiółka Jakubik. Tu właśnie biegnie granica parku. Idąc dużo łagodniejszą trasą, będziemy podróżować wzdłuż doliny Mochnaczki Niżnej i Wyżnej. Po obejściu szczytu Hawrylkówki przetniemy wiodącą do Krynicy drogę 981, a następnie przez 3,5 km przez Jaworzynkę doprowadzi nas do wspomnianej wcześniej Drabiakówki. Możemy teraz kontynuować drogą w dół i zejść do centrum Krynicy, niemniej warto skorzystać ze ścieżek pod wyciągami i zejść do Słotwin i przejść się tą malowniczą dzielnicą położoną w osobnej dolinie. Całość trasy – ok. 16 km (5,5 h), którą jednak zawsze możemy skrócić, przecinając koło.

Okolice Wysowej

Warto porzucić na chwilę „wielkomiejską” Krynicę i odbić na wschód. Po ok. 40 min. jazdy trafimy do Wysowej, jednego z najbardziej znanych uzdrowisk Beskidu Niskiego. To również ziemia Łemków, ludu tajemniczego i zapomnianego. Dziś nawet wielu mieszkańców Małopolski mylnie uznaje ich za mniejszość ukraińską w Polsce, jako że Łemkowie to głównie grekokatolicy. Uznaje się ich za zupełnie odrębną grupę etniczną (ponad 10 tys. osób w Polsce deklaruje narodowość łemkowską). W rejonie znajdziemy kilkadziesiąt malowniczych drewnianych cerkwi, z których 5 znalazło się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Wjeżdżając do powiatu gorlickiego, od razu zobaczymy, że ta część kraju jest dużo słabiej zaludniona, a drogi bardziej puste i wąskie. To jednak cały urok Łemkowszczyzny. Wysowa-Zdrój to niewielkie miasteczko (ok. 700 mieszkańców), ale też bardzo urokliwy park zdrojowy i pijalnie wody. Zaraz obok parku możemy wspiąć się stromą ścieżką na Kozie Żebro (847 m n.p.m.), potem zejść do Hańczowej, a następnie drogą szutrową przejść do wioski Ropki, która składa się z ukrytych na skraju lasu kilku chat. Powrót do Wysowej to łącznie 17 km i ok. 5,5 h spaceru, warto więc wybrać pewną część trasy i znaleźć chwilę na odpoczynek.

Absolutnym obowiązkiem jest wizyta w Gościnnej Chacie – karczmie łemkowskiej z wielkimi tradycjami. Kuchnia łemkowska to różnego rodzaju kiszonki („kiszeńce” to specjalny rodzaj gołąbków z kaszą), pierogi łemkowskie czy potrawy z koniny.

10 km od Wysowej znajdziemy wioskę Kwiatoń, która szczyci się jedną z najpiękniejszych łemkowskich cerkwi. Posiadają one unikalny styl, z reguły z trzema częściami, które pokryte są gontem i masywnymi dachami z wieżą i ozdobnymi hełmami. Aha, szczegół którego nie da się przeoczyć – cerkiew wykonana jest w całości z drewna, a w środku ściany pokryte są pięknymi ręcznymi malunkami. Cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu obecnie wciąż jest używana przez lokalną ludność, choć głównie w trakcie ważnych okazji, jak śluby.

Wizyta w Piwnicznej

Piwniczna to miasto z niemal 500-letnią historią. Droga z Krynicy (autem lub pociągiem) wiedzie wzdłuż granicy ze Słowacją przez dolinę Popradu. W dawnych czasach to tu biegł ważny szlak handlowy na Węgry, głównego sojusznika i partnera Królestwa Polskiego, a ze słowackich kopalni transportowano ogromne ilości miedzi, którą potem rzekami spławiano do Bałtyku i Gdańska. Mieści się tu też znana pijalnia wody mineralnej „Piwniczanka”. Dla miłośników trekkingu najpopularniejsze będzie wejście na Niemcową (963 m n.p.m.). W pobliżu znajduje się także jedna z najstarszych chat studenckich w Polsce, w której w lecie dalej można spędzić noc w starym stylu, bez prądu, we wspólnej kuchni i z poszanowaniem miejscowych zwyczajów. Droga w górę i w dół to ok 5,5 h.

Dla niezmordowanych piechurów

Z porządnym plecakiem w 3 dni możemy zrobić trasę z Krynicy do Szczawnicy bądź Krościenka. Ruszamy z dolnej stacji kolejki pod Jaworzyną Krynicką. Na szczycie podążamy czerwonym szlakiem do schroniska na Hali Łabowskiej. Jeśli mamy dobry czas, to nie zostajemy na noc i schodzimy 1,5 h do Łomnicy. W drugi dzień dalej przemierzamy Beskid Sądecki, wspinając się na pasmo Radziejowej, najwyższej góry w tej okolicy. Po drodze zaliczamy Niemcową i Wielki Rogacz, a dzień kończymy na słynnej polanie schroniska na Przehybie (znana też z wysokiej wieży transmisyjnej i pięknego widoku z tarasu). Cały dzień to wymagające 7 h marszu. Po noclegu na Przehybie zostaje ostatni 3-godzinny marsz do Szczawnicy. Ale jeśli ciagle nam mało – właśnie dotarliśmy do polskich Pienin, więc pomysłów nam nie zabraknie i chętnie wrócimy do nich na blogu na dłużej…

Czy to wszystko?

Z pewnością nie. Wiele miejsc latem zyskuje nowego oblicze. Krynica-Zdrój to również świetne miejsce dla tych, którzy będą chcieli tu wrócić z rowerem. W ciągu ostatnich lat powstał nowy szlak Velo Krynica, prowadzący malowniczą drogą przez dolinę rzeki Kryniczanki do Muszyny (ok. 10 km). Można jednak kontynuować swoją podróż do kolejnych miejscowości, gdyż wzdłuż rzeki Dunajec ciągnie się obecnie trasa Aquavelo - łączący miasteczka uzdrowiskowe szlak międzynarodowy, który w drodze do Piwnicznej-Zdrój zabierze nas również na Słowację, a jeśli będziemy chcieli wydłużyć nasz pobyt, to taki przejazd można połączyć z odwiedzinami w Pieninach i spróbować swoich sił na uznawanej za najpiękniejszą obecnie w Polsce trasie Velo Dunajec (droga do Krościeńka czy Szczawnicy, gdzie możemy znów wsiąść na rower to jedynie 50 km do pokonania).